Lato 2025

Myślę, że dobrym postem na rozpisanie się i rozpoczęcie bloga będzie podsumowanie tegorocznego lata. Opowiedzenie, co robiłyśmy, gdzie byłyśmy i co się w ogóle u nas działo przez ten czas.
Dla mnie lato rozpoczęło się już w czerwcu. Z racji, że byłam na ostatnim roku studiów to ten miesiąc był dla mnie pod względem nauki bardzo luźny i więcej czasu spędzałam w domu rodzinnym niż w mieście, gdzie się uczę. A to sprawiło, że więcej czasu mogłam poświęcić Nuce.

Konkretnych, spisanych planów do zrealizowania w tym czasie nie miałam. Najważniejsze dla mnie było pojechać na parę szkoleń grupowych, bo uważam, że to jest to czego nie zrobię sama, a jest bardzo potrzebne dla Nuki. Poza tym chciałam na tyle często na ile się da jeździć z Nuką nad jeziora i choć raz pojechać z nią na kilka dni do miasta, żeby miała odskocznie od wiejskiego życia. I to tyle z zaplanowanych, ale niezapisanych rzeczy do realizacji. A czy udało nam się to zrealizować? Zachęcam do czytania dalszej części wpisu!
Socjalizacja, czyli wyjazdy na miasto i wiejskie imprezy.
Nuka jest psem podróżnikiem. Od samego początku, kiedy przywiozłam ją do domu chodzimy i jeździmy w przeróżnie miejsca po to, aby jak najlepiej oswoiła się z różnymi sytuacjami i hałasami. Dlatego też w to lato nie mogłam przepuścić okazji na wyjazd do Mrągowa czy też Kętrzyna, gdzie spacerowałyśmy po promenadach i zatłoczonych ulicach. W wakacje na Mazurach zawsze jest tłoczno, zwłaszcza w większych miejscowościach, więc na takich spacerach Nuka nie miała łatwo. Jednak widzę, że praca nad tym od szczeniaka dała nam bardzo fajne efekty i bez problemu mogę zabierać ją w takie miejsca, a ona zachowuje się normalnie i dodatkowo potrafi się na mnie skupić jeśli tego od niej wymagam. Nie jest to stuprocentowe skupienie, ale jest w porządku.

Gdy przychodzimy na wiejskie festyny i inne tego typu wydarzenia to ludzie, zwłaszcza osoby starsze, często patrzą na nas z oburzeniem. Takie niestety jest postrzeganie owczarków, że to wielkie straszne psy i nie powinny przebywać w takich miejscach. Jednak ja się tym nie zrażam. Dla Nuki jest to fajny socjal, bo oprócz chodzenia przy nodze w tłumie przerabiamy też spokojnie siedzenie/leżenie przy mnie, kiedy w tle leci głośna muzyka, na scenie dzieją się jakieś występy czy wkoło biegają dzieci. W tym roku byłyśmy na Święcie Chleba i dożynkach w naszej miejscowości i Nuczka zachowywała się tam perfekcyjnie. Aż sama byłam zaskoczona, że potrafi być tak grzeczna i wyluzowana.
Treningi grupowe, sportowe i spacer socjalizacyjny.
Tego lata udało nam się pojechać na trzy treningi grupowe, z czego dwa odbywały się na placu szkoleniowym, a jeden był wyjątkowy, bo miał miejsce w Parku Centralnym w Olsztynie. Park trochę pokonał Nukę ilością bodźców (duża grupa treningowa, pełno ludzi chodzących po parku z psami, obok nas odbywał się również jakieś ćwiczenia sportowe w terenie z muzyką) i momentami naprawdę trudno było jej się skupić na mnie i na tym co robimy tu i teraz, ale ostatecznie nie było jakiejś tragedii i dała sobie radę bez wyskoków na inne psy. Na treningach na placu Nuka jest świetna. Wcześniej bywało niełatwo, ale trochę zmieniłam swoje podejście do pracy z nią i postawiłam na więcej konsekwencji i widzę, że to pomogło.

Musicie wiedzieć, że Nuka jest strasznie uparta i w ogóle nie jest karna (przeciwieństwo jej matki), więc dopóki ja nie stałam się tak uparta jak ona, albo i bardziej, to testowała mnie mocno. Psy są mądre, a w tym wieku w jakim jest Bubek aktualnie dodatkowo wchodzi mocne kombinatorstwo i próby stawiania na swoim. I nadal to robi. Nadal próbuje, ale teraz już widzę jak walczy sama ze sobą co zrobić, żeby ostatecznie posłuchać mnie, bo wie, że lepiej w tę stronę i że na pewno jej się opłaci. Jednak wciąż czasem instynkt i pierwotne zachowania wygrywają dlatego nadal pracuję nad tym.

Wracając... Treningi grupowe w ogólnym podsumowaniu były świetnie i progres w zachowaniu Nuki w otoczeniu innych, obcych psów jest widoczny. Jeśli chodzi o treningi sportowe to, jeśli dobrze pamiętam, pojechałyśmy na cztery w tym jeden z nich to tak naprawdę był cały dzień treningowy prowadzony przez naszego trenera.

Na szkoleniach sportowych na jednym z wejść Nuka trenuje albo elementy posłuszeństwa sportowego (męczymy się z ładnym chodzeniem przy nodze na kontakcie), albo mijanki z innymi psami. Na drugim wejściu przeważnie robimy podstawy obrony sportowej. Bubek lubi poszczekać na pozoranta i pogryźć także nawet jeśli mistrzem świata w tym nie będzie to chociaż ma dużo zabawy. Na dniu treningowym dodatkowo Nuka robiła jeszcze ślady (czyli zrobiliśmy pełny pakiet IGP), co wychodzi jej świetnie. Potem udało nam się zrobić jeszcze raz tropienie pod okiem trenera i tym razem zamiast deptać kwadrat, zrobiłam faktyczny prosty ślad na kilka metrów i powiem wam, że owczar mnie zaskoczył! Naprawdę dobrze sobie w tym radzi i powinnam choć raz w tygodniu robić jej trening ze śladów, ale jakoś nigdy nie mogę się zebrać...

Spacer socjalizacyjny zrobiłyśmy jeden. Dwa — jeśli wliczamy ten z końcówki maja choć to jeszcze nie było lato. Ale tamten spacer był tragiczny. Całe 1,5 godziny Nuka nie potrafiła ogarnąć emocji nieważne jak bardzo starałam się ją opanować. Dało to mi trochę do myślenia. Na ostatnim spacerze, ilość psów była taka sama jak na tym majowym, a Nuka? Nuka była cudowna! Nie idealna, ale naprawdę, to co było wtedy a teraz to jakbym miała dwa inne psy. Na początku emocje były większe i koniecznie chciała podejść do każdego, ale w miarę szybko się uspokoiła. Spacer w grupie psów, kawałek za innymi psami (z tym był największy problem), przed psami praktycznie cały czas na luźnej smyczy. A gdy próbowała ciągnąć wystarczyło słowo albo lekka korekta i w moment wracała do normy. Na tym majowym spacerze byłoby to nie do pomyślenia. Fajnie jest widzieć ten progres.
Miejski owczar.
Nawet taki wiejski burek, jak Nuka musi czasem pojechać do miasta i poznać co to jest życie w bloku. Tego lata raz zabrałam ją do mojego mieszkania w czerwcu i drugi raz teraz, we wrześniu. W czerwcu odwiedziła też ze mną uczelnie i była pilnym psim studentem, który sobie spał przez większość wykładów (dumna z Bubka!!).

Nuka bardzo dobrze odnajduje się w mieście i mieszkaniu. Nawet kiedy pierwszy raz pojechała tam ze mną jako 4 miesięczny szczenior nie było dla niej trudno się przestawić z życia na wsi na życie w mieście. W mieszkaniu jest grzeczna, lubi robić za osiedlowy monitoring na balkonie, ale większość czasu i tak przesypia. W czasie obu tych pobytów w główniej mierze dużo spacerowałyśmy po osiedlach i parkach, wplatając w to naukę mijania psów. Odwiedziłyśmy też galerię handlową w ramach socjalu, w której Nuczka zachowywała się bardzo grzecznie. Było dużo przejazdów komunikacją miejską, spotkań ze znajomymi i nawet zdarzyły się kąpiele w jeziorze.
Warszawa.
Kontynuując temat miejskiego owczara trzeba powiedzieć o naszej wycieczce do Warszawy. Nadarzyła się okazja, żeby pojechać na kilka dni do stolicy, więc nie mogłam z tej okazji nie skorzystać. Niemal 3,5 godzinna podróż pociągami nie zrobiła na Nuce większego wrażenia. Większość czasu spała sobie pod siedzeniami. Raz chciała zrobić awanturę, bo zobaczyła za nami małego psa, ale szybko się ogarnęła i wróciła spać. Samo wielkie miasto, tłumy na peronach i stacji metra nie były dla niej przytłaczające. Z ciekawością i w miarę luzem dreptała po ulicach Warszawy, chętnie wsiadała do komunikacji miejskiej, a hałaśliwe metro i tłok w nim zniosła bardzo dobrze. Gdyby nie nadmierna reakcja na psy w tamtym czasie to mogłabym powiedzieć, że była świetna na tym wyjeździe. Jednak wyrywanie się do nich momentami wytrącało mnie z równowagi i było problematyczne. Ale to właśnie dało mi do myślenia i dzięki tym sytuacjom intensywnie pracujemy nad eliminacją tych zachowań.

W stolicy Nuka odwiedziła z nami centrum miasta, kawiarnię, azjatycką restaurację, galerię handlową, schodki, escape room i nie tylko. Tym razem nie udało nam się spotkać ze znajomymi z psiego instagrama, ale na pewno przy kolejnej podróży w tamte okolice uda nam się znaleźć trochę czasu na wspólny spacer z psami. Z ciekawostek udało nam się zabrać Bubka do środka escape roomu, gdzie my rozwiązywaliśmy zagadki, a ona leżała sobie na środku pokoju wymęczona wcześniejszymi podróżami. Naprawdę obsługa tego lokalu była bardzo miła i jestem wdzięczna, że bez problemu pozwoliła nam wejść z dużym psem do nich.

Droga powrotna do domu również minęła bez problemu. Nuka spała sobie pod fotelami przez całą podróż.
Treningi.
Oprócz treningów pod okiem trenera ćwiczymy też oczywiście samodzielnie. Wróciłyśmy do nauki omijania pachołków i Nuczka fajnie to ogarnia, jednak brakuje jej nadal tej oczekiwanej przeze mnie prędkości, więc działamy dalej nad tym. Poza tym skupiałyśmy się na chodzeniu przy nodze na kontakcie jak i na takim miejskim chodzeniu przy nodze. Rozpoczęłyśmy też naukę trzymania przedmiotów, aby na jesień zacząć trenować już z prawdziwym koziołkiem. Od września Bubek uczy się zostawania w kojcu, jednak bardzo trudno jej to idzie. Rasowy z niej wymuszacz i siłą muszę siebie i innych domowników powstrzymywać przed pójściem do niej gdy szczeka, żeby sprawdzić, czy nic się jej nie stało.
Inne fajne rzeczy.
Poza tym faktycznie wiele razy wybrałyśmy się nad jeziora. Bardzo chciałam, aby Nuka lubiła wodę i pływanie i udało się. Jakikolwiek zbiornik wodny by nie stanął nam na drodze, Buba jest gotowa tam wejść. Na szczęście włażenie w każdą możliwą kałużę udało nam się wyeliminować bo bywało to uciążliwe.

Wielokrotnie byłyśmy na równoległych i mniej równoległych spacerach z innymi psami. Nuka uczy się grzecznie chodzić obok innych psów nie zaczepiając ich co chwila, nawet jeśli bardzo tego chce, bo nie wszystkie psy, z którymi się spotykamy lubią to. Oprócz tego miałyśmy okazję gościć u nas owczarka australijskiego przez kilka dni, więc wtedy Nuka miała ogrom zabawy.
Tak oto minęło nam lato 2025. Wiadomo, pewnie coś by się jeszcze znalazło, ale z takich głównych wydarzeń to wszystko. Zaplanowane, ale niezapisane plany na ten czas udało nam się zrealizować i jestem z tego zadowolona. Teraz trzeba myśleć nad planami i celami na jesień i zimę, ale te już gdzieś zanotuję, bo do tych zapisanych jakoś lepiej się dąży i chętniej się je realizuje :)

Dajcie znać jak wam minęło tegoroczne lato!

Komentarze

  1. Miałyście super lato! Trochę zazdrościmy, bo my tylko nabijaliśmy kilometry długimi spacerami i wypadami na plażę 😅 Bardzo fajnie, że możesz zabierać Nukę na uczelnię 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długie spacery i plaża — proste, a ile frajdy może dać psu 😁
      A możliwość zabierania psa na zajęcia to jeden z dużych plusów studiów na jakich jestem. Oczywiście nie na wszystkie wykłady czy ćwiczenia, ale z większością wykładowców da się dogadać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie posta! Jeśli tekst Ci się spodobał, masz do niego jakieś uwagi lub po prostu chciałbyś o coś zapytać — skomentuj!